aktualności
spektakle
galeria
historia |
|
|
|
|
|
Autorska sztuka Teatru Kreatury w dziewięciu
scenach z dwoma zakończeniami inspirowana
wydarzeniami w Kazimierzu Dolnym.
Spektakl powstał w Pensjonacie "Pod zegarem"
w Moczkowie pod Barlinkiem.
Występują:
Marta Andrzejczyk, Ewa Pawlak, Katarzyna
Pielużek, Agnieszka Reimus-Zapadka
(Alina
Czyżewska, Agnieszka Kiewicz)
Reżyseria:
Przemek Wiśniewski
Premiera -
wrzesień 2007 r.
Już
niedługo historię zbuntowanych sióstr obejrzy
cała Polska
Betanki na scenie
Zdarzenia
z klasztoru w Kazimierzu Dolnym trafią na
teatralne deski. We wrześniu odbędzie się
premiera sztuki „Betanki”, którą przygotował
gorzowski Teatr Kreatury. Artyści chcą wystawić
ją także w Kazimierzu.
Pomysł na sztukę zrodził się
na początku roku, kiedy wszyscy mówili
o siostrach z Kazimierza. – Postanowiliśmy
pokazać, w jaki sposób można manipulować ludźmi,
bazując na tym, co się wydarzyło w zakonie
Betanek – mówi
Przemek Wiśniewski,
reżyser spektaklu. – I bez dopisywania własnej
historii. Opieraliśmy się na tym, co powiedzieli
inni, co pojawiło się w mediach i na oficjalnej
stronie zakonnic.
Wiśniewski nie
poprzestał tylko na tym. Sam pojechał do
Kazimierza, żeby porozmawiać z ludźmi, obejrzeć
klasztor. – Do środka wejść się nam nie udało
– mówi. – Ale siostry nas zauważyły. Obserwowały
nas z okien.
W sztuce biorą
udział cztery aktorki. Wszystkie
występują pod swoimi prawdziwymi
imionami. – Bo są bardzo biblijne
– śmieje się
Marta
Andrzejczyk,
grająca w spektaklu siostrę Martę.
–Czy było ciężko wczuć się w rolę?
Nie. Pewnie dlatego, że jeszcze jako
18-letnia dziewczyna, sama chciałam
wstąpić do zakonu. Interesowała mnie
życie konsekrowane i taką drogę
życiową chciałam wybrać.
Na
scenie aktorki nie występują
w habitach. Mają na sobie skromne
mundurki. Rozmawiają, opowiadają
o swoim życiu: jak zdawały na prawo
jazdy, jak mama jednej z nich
starała się zrobić z niej baletnicę.
W ich dialogach pojawia się także
ojciec Roman, który w rzeczywistości
mieszka razem z byłymi Betankami
w Kazimierzu. Przez jedną z nich
przemawia także siostra Ligocka.
– Te dwie postaci musiały się
pojawić w sztuce. Bo to przecież
kluczowe osoby – zaznacza
Wiśniewski.
Sztuka
rozgrywa się w dziewięciu scenach
i co dodaje oryginalności – ma dwa
zakończenia. To jak będzie wyglądał
koniec sztuki mogą wybrać sami
widzowie. Mają do wyboru dwie
wersje. Pierwsza – dziewczyny
zostają w zakonie. Druga – byłe
Betanki opuszczają klasztorne mury.
I właśnie w tej wersji dziewczyny
ściągają mundurki i zostają w samej
bieliźnie.
– Podczas przedstawienia, które
niedawno zagraliśmy dla niewielkiej
grupy znajomych, zadecydowano, że
mamy wyjść z zakonu – mówi Marta
Andrzejczyk. – Tylko trzy chciały,
żebyśmy nadal mieszkały
w klasztorze.
Artyści zdają sobie sprawę, że
sztuka może być uznana za
kontrowersyjną. Mieli tego przedsmak
podczas pierwszego pokazu. – Jedna
z pań, była oburzona naszymi
dialogami. Musieliśmy jej pokazać,
że opieraliśmy się na autentycznych
relacjach. Nie była świadoma, że aż
takie rzeczy rozgrywają się
w kazimierskim zakonie – mówi
Andrzejczyk. – Bo ludzie nie znają
historii Betanek. Wiedzą, że są
siostry, które się zbuntowały
i tyle.
Premiera „Betanek” odbędzie się we
wrześniu. -Prawdopodobnie w Zgierzu.
Ale chcielibyśmy przyjechać ze
sztuką na Lubelszczyznę, zwłaszcza
do Kazimierza – mówi reżyser.
-Jesteśmy otwarci na zaproszenia.
Kontrowersyjny pomysł
Co sądzą na temat wystawiania sztuki
o zbuntowanych betankach osoby
związane z byłymi zakonnicami,
Kazimierzem Dolnym i teatrem:
Monika
Dudzińska,
kierowniczka Kazimierskiego Ośrodka
Kultury - Czy bym wystawiła tę
sztukę u siebie? Raczej nie. To
dramat, który rozgrywa się w
klasztorze, ale i wśród bliskich
związanych z byłymi zakonnicami.
Poza tym, tak naprawdę nie wiemy, co
się dzieje w środku. Dlatego z
reżyserowaniem takiej sztuki
sugerowałabym raczej poczekać. Niech
się wszystko uspokoi, wyjaśni. Ja
raczej na taki spektakl nie pójdę.
Beata
Sawicka,
posłanka PO, kuzynka jednej z
dziewczyn przebywających w
kazimierskim klasztorze: - Jestem
zszokowana. Dlatego apelowałabym do
reżysera, artystów, aby poczekali z
wystawianiem tej sztuki, dopóki
sprawa się nie wyjaśni. A myślę, że
nastąpi to w ciągu najbliższych
tygodni, wtedy nawet chętnie
przyjęłabym zaproszenie na taki
spektakl.
ks.
Tomasz Lewniewski,
ksiądz dziekan w parafii w
Kazimierzu, zna byłe betanki: -
Sztuka o betankach, naprawdę? To
dość kontrowersyjny pomysł. Jestem
ciekawy, jaki był cel artystów: czy
wywołać sensację, czy może dać
ostrzeżenie innym osobom. Jedno jest
pewne, ujawnia się tu zwykła
ciekawość ludzka i chęć dowiedzenia
się, co się dzieje w klasztorze.
Jeśli teatr przyjedzie ze sztuką do
naszego województwa, chętnie ją
zobaczę.
Janusz
Opryński,
reżyser: - Nie widzę nic zdrożnego w
podejmowaniu takich tematów. W
sztuce nie powinno się niczego
zabraniać. Należy jedynie pamiętać,
żeby nie ranić drugiego człowieka.
Wyśmiewanie głupoty ludzkiej jest
wręcz obowiązkiem artystów. A temat
spektaklu jest jak najbardziej na
czasie. Żyje nim opinia publiczna.»
Arleta Kubicka - Dziennik Wschodni -
lipiec 2007
|
Betanki na scenie nie w smak abp.
Życińskiemu
Arcybiskup Józef Życiński krytykuje
nowy spektakl gorzowskiego teatru
Kreatury. - To próba cenzury
kościelnej i ingerencji w sferę
sztuki - mówi Przemek Wiśniewski,
reżyser i szef teatru, który
przygotowuje spektakl o zbuntowanych
zakonnicach z Kazimierza Dolnego.
- To
nie cenzura, ale kwestia smaku,
mówiąc językiem Zbigniewa Herberta -
odpowiada metropolita lubelski abp
Józef Życiński.
Dyskusja o przeniesieniu historii
betanek w sferę sztuki rozpoczęła
się, kiedy pod koniec lipca
opisaliśmy w "Gazecie" przygotowania
do premiery "Betanek". Spektakl o
zbuntowanych siostrach, które ponad
dwa lata temu zamknęły się w domu
formacyjnym w Kazimierzu Dolnym,
przygotowuje od kilkunastu tygodni
gorzowski teatr offowy Kreatury. -
Nie będzie to chronologiczne
odtworzenie wydarzeń, lecz
uniwersalna opowieść o manipulacji i
sekciarstwie - zapowiada Przemek
Wiśniewski, szef grupy i reżyser
budzącego kontrowersje
przedstawienia.
Spektakl nie rozpoczyna się na
scenie, lecz na widowni, gdzie wśród
publiczności zasiadają cztery młode
dziewczyny. Po kolei wstają, by
opowiedzieć historie ze swojego
życia. Zdejmują przy tym ubranie, a
kiedy zostają w samej bieliźnie,
wchodzą na scenę i zakładają zakonne
habity.
- Nie wszystko, co interesuje
konkretnego widza, należy
natychmiast przedstawiać w adaptacji
teatralnej - abp Józef Życiński
odniósł się do spektaklu w sobotę 4
sierpnia w audycji "Pasterski
kwadrans", na antenie
archidiecezjalnego Radia eR w
Lublinie.
Metropolita podkreślił, że
informację o spektaklu przyjął z
niepokojem, bo nagłośniona przez
media inscenizacja doprowadzić może
do nowych ran u sióstr betanek i w
ich rodzinach. - Wyrażam nadzieję,
że także i zespół teatru
gorzowskiego uświadomi sobie, że ich
sztuka, ich adaptacja teatralna może
ranić wiele osób, które przeżywają
boleśnie obecną sytuację, że należy
w najbliższym czasie definitywnie
zrezygnować z zadawania nowych ran
bliźnim poranionym już przez życie -
powiedział abp Życiński.
Przemek Wiśniewski: - Słuchałem abp.
Życińskiego na Przystanku Woodstock,
kiedy stwierdził, że nie należy
oceniać Radia Maryja jedną miarą, bo
jest przecież grupa starszych osób,
która słucha tej rozgłośni nie z
powodów politycznych, a duchowych.
Zaznaczył wtedy, że powrotu do
cenzury być nie może. Ale jego
wypowiedzi dotyczące naszego
spektaklu rozumiem wprost jako próbę
cenzury kościelnej i ingerencję w
wolność sztuki. Nie zamierzamy
rezygnować z naszych planów.
Reżyser "Betanek" podkreśla, że to
nie jego zespół doprowadził do
konfliktu w Kazimierzu. - My tylko
reagujemy na zjawisko. To właśnie
cecha sztuki. Poza tym nie
zamierzamy nikogo ranić. Nie sądzę,
by ktoś z rodziców tych sióstr w
ogóle miał zamiar oglądać nasze
przedstawienie. Nasi widzowie to
głównie uczniowie i studenci -
tłumaczy.
Odpowiedź Wiśniewskiego
opublikowaliśmy w lubelskim wydaniu
"Gazety Wyborczej". W niedzielę abp
Życiński odniósł się do niej w
rozmowie z Katolicką Agencją
Informacyjną. - Dowiedziałem się, że
dyrektor teatru ma do mnie
pretensję, iż krytycznie oceniłem
ich inicjatywę. Jego zdaniem, biskup
nie powinien zabierać głosu na ten
temat, bo interwencja to próba
cenzurowania spektaklu. Nie. Próbą
cenzurowania byłoby ingerowanie w
treść spektaklu. Moim zdaniem,
podejmowanie tej tematyki jest
niestosowne w chwili, gdy bohaterki
dramatu znalazły się w krytycznej
sytuacji duchowej i życiowej.
Arcybiskup Życiński podał przykład
ekipy telewizyjnej, która
napotkawszy ludzi ciężko rannych w
wypadku, najpierw będzie pomagać, a
dopiero potem robić o tym materiał
filmowy, spełniając swój obowiązek
zawodowy. - Jeśliby zaczęli od
filmu, a potem ratowali, byłoby to
naruszenie ludzkiej godności -
zauważył metropolita. - Postawiłbym
pytanie ekipie teatralnej, która tak
bardzo chce z cierpienia uczynić
spektakl: czy zaakceptowalibyście
tego rodzaju igrzyska, gdyby w
Kazimierzu była córka czy siostra,
czy nie uznalibyście tego za
niestosowne?
Wiśniewski: - Arcybiskup musi zdawać
sobie sprawę, że poprzez swoje
wypowiedzi również przyczynia się do
igrzysk, jak sam to nazywa. Znam
panią, która przeżyła powstanie
warszawskie i nie może oglądać
reportaży, filmów o powstaniu i
wojnie. Czy w takim razie sztuka nie
powinna zajmować się tematyką
wojenną, losem ofiar? Nie. Chodzi
tylko o rzetelność w podejściu do
tematu. Naszym celem nie jest
ranienie nikogo.
Premierę "Betanek" zaplanowano na 21
lub 22 września podczas festiwalu
teatralnego w Zgierzu.
Piotr Żytnicki i
Paweł P. Reszka
- Gazeta Wyborcza - sierpień 2007
|
Konflikt w sprawie betanek w sferze
sztuki
Abp Życiński krytykuje pomysł
wystawienia spektaklu o betankach.
Uważa, że gorzowski teatr powinien
zrezygnować z jego pokazania.
Reżyser spektaklu: - To próba
cenzury i ingerencja w wolność
sztuki. Nie zamierzamy rezygnować.
Spektakl o zbuntowanych siostrach
betankach, które przed ponad dwoma
laty zamknęły się w domu formacyjnym
w Kazimierzu Dolnym, przygotowuje
Gorzowski Teatr Kreatury. W role
zakonnic wcielą się cztery aktorki.
O przygotowaniach do premiery
"Gazeta" pisała pod koniec lipca.
Twórcy spektaklu zapowiadają, że na
kanwie historii o buncie w
zgromadzeniu sióstr betanek chcą
przedstawić uniwersalną opowieść o
manipulacji i sekciarstwie. W sobotę
na antenie archidiecezjalnego Radia
eR do tego przedsięwzięcia odniósł
się abp Józef Życiński. W audycji
"Pasterski kwadrans" nie ukrywał, że
informację o spektaklu przyjął z
niepokojem. Odnosząc się do
wykluczonych z zakonu za
nieposłuszeństwo decyzją Stolicy
Apostolskiej byłych sióstr betanek i
planach przedstawienia, stwierdził,
że spektakl może prowadzić u nich
"do nowych ran". - Tego typu
inscenizacja nagłośniona przez media
będzie prowadzić do bólu w rodzinach
tychże dziewcząt - zauważył. -
Dlatego też nie wszystko, co
interesuje konkretnego widza, należy
natychmiast przedstawiać w adaptacji
teatralnej.
Metropolita liczy, że Teatr Kreatury
zrezygnuje z przedstawienia. -
Wyrażam nadzieję, że także i zespół
teatru gorzowskiego uświadomi sobie,
że ich sztuka, ich adaptacja
teatralna może ranić wiele osób,
które przeżywają boleśnie obecną
sytuację, że należy w najbliższym
czasie definitywnie zrezygnować z
zadawania nowych ran bliźnim
poranionym już przez życie.
Co na to Przemek Wiśniewski, reżyser
spektaklu, kierownik artystyczny
Teatru Kreatury? - Słuchałem
ostatnio wypowiedzi abp Życińskiego
podczas jego wizyty na Przystanku
Woodstock. Pytany o Radio Maryja
stwierdził, że nie należy oceniać
jedną miarą tej rozgłośni, bo jest
przecież grupa starszych osób, która
słucha jej nie z powodów
politycznych, a duchowych.
Metropolita zaznaczył, że powrotu do
cenzury być nie może. Ale jego
wypowiedzi dotyczące naszego
spektaklu rozumiem wprost jako próbę
cenzury kościelnej i ingerencję w
wolność sztuki. Nie zamierzamy
rezygnować z naszych planów.
Wiśniewski zauważa, że to nie on i
jego aktorzy są sprawcami konfliktu
w Kazimierzu. - My tylko reagujemy
na zjawisko. To właśnie cecha
sztuki. Poza tym nie zamierzamy
nikogo ranić, a tylko opowiedzieć o
pewnym problemie. Nie sądzę, by ktoś
z rodziców sióstr w ogóle miał
zamiar oglądać nasze przedstawienie.
Nasi widzowie to głównie uczniowie i
studenci.
Reżyser dodaje, że ma żal do abp
Życińskiego. - Autorytarnie
wypowiada się na temat naszej
sztuki, naszych intencji, choć w
ogóle z nami na ten temat nie
rozmawiał. Wobec tego zapraszam go
na nasz spektakl. Będzie pretekst do
dyskusji. Pokażemy go jeden raz w
Kazimierzu, na początku
października. Gdzie konkretnie, tego
na razie nie zdradzę, by nie
wystraszyć osoby, która zgodziła się
udostępnić nam pomieszczenia.
Paweł P. Reszka
- Gazeta Wyborcza - sierpień 2007
|
Sceniczna spowiedź byłych betanek
W
sobotę w Zgierzu najbardziej
oczekiwana polska premiera offowa
tego roku. Teatr Kreatury z Gorzowa
Wielkopolskiego pokaże "Betanki" na
kanwie dramatycznych wydarzeń w
klasztorze w Kazimierzu Dolnym.
Przedstawienie opowiada historię
zgromadzenia betanek, w którym przed
ponad dwoma laty zabarykadowało się
65 zakonnic wykluczonych ze
wspólnoty. Przełożona generalna
zakonu s. Jadwiga Ligocka nie
zaakceptowała następczyni. Watykan
uznał, że musi odsunąć ją od
funkcji, bo kierowała się prywatnymi
objawieniami, niezgodnymi z nauką
Kościoła. Teraz eks-siostry czekają
na eksmisję.
- Pomysł powstał na początku roku -
opowiada Przemysław Wiśniewski,
lider Kreatur. - Życie przyniosło
scenę pod tytułem "popełniamy
zbiorowe samobójstwo". Nie poruszymy
tematu komornika. Chyba że wypadki
potoczą się w tak dziwny sposób, iż
włączymy je do spektaklu.
Zespół korzystał z artykułów
prasowych, m.in. reportażu "Widziała
w piekle same sutanny"
zamieszczonego w "Wysokich
Obcasach", dodatku do "Gazety".
Kolejne sceny opierały się na
zgromadzonej dokumentacji.
Aktorki - Ewa Pawlak i Katarzyna
Pielużek z Teatru Kreatury oraz
Agnieszka Reimus-Zapadka i Marta
Andrzejczyk z Białego Teatru w
Olsztynie - mają od 19 do 30 lat. Są
rówieśnicami sióstr przebywających w
klasztorze.
Marian Glinkowski, kierownik
artystyczny zgierskich
Słodkobłękitów i szef Łódzkich
Spotkań Teatralnych nie ma
wątpliwości w sprawie zaproszenia
Kreatur: - To powinność teatru,
odnosić się do spraw, o których mówi
się publicznie. Podejrzewam, że
spektakl postawi przede wszystkim
pytanie o granice wolności wewnątrz
podjętych zobowiązań.
Leszek Karczewski - Gazeta Wyborcza
- wrzesień 2007 |
|
|
|
Spektakl
był prezentowany:
- Słodkobłękity -
Zgierz - wrzesień, 2007
- ŁÓPTA - Łódź - październik, 2007
- Windowisko - Gdańsk - październik, 2007
- Przegląd Teatrów Alternatywnych - Kielce -
listopad, 2007
- Międzynarodowy Festiwal Teatralny MASKI -
Poznaniu - listopad' 2007
- Wieczór Teatralny - Mysłowice - grudzień, 2007
-Ogólnopolski Festiwal Teatrów Studenckich
KONTESTACJE - Lublin - grudzień, 2007
- Łódzkie Spotkania Teatralne - grudzień, 2007
-
Barbórki 2007 -
Poszukiwanie Alternatywy
- Skierniewice - grudzień, 2007
- Olsztyńska Scena "Margines" Teatru im. S.
Jaracza - Olsztyn - grudzień, 2007
- III Letni Festiwal OFF Teatr - Teatr Lubuski -
sierpień, 2008 |
|
Fot.
Przemek Wiśniewski |
|
|
|